Tutaj jeszcze niedawno mieszkała również Pelasia, szkodnik rozpuszczony jak arcybiskup. Miała swoją budkę, ale przychodziła do niej tylko na posiłki. Bardzo lubiła pestki z jabłek,trawkę, sianko i sałatę lodową.
Wszędzie było jej pełno, bo musiała wszystko widzieć i wiedzieć.
Umiała się obrażać, kiedy wydawało się jej, że została zignorowana.
Jak czegoś chciała, nieźle się wydzierała. Ale ogólnie była cacy; pięknie witała właścicieli, kiedy przychodzili do domu. Wyczuwała to przyjście i ustawiała się przed drzwiami.
Natomiast nie cacy było to, że obgryzła większość kabli, butów i siatek reklamówek.